środa, 22 maja 2013

Trzydniowy Tydzień Kultury Kanadyjskiej



Tydzień, tydzień.... i po tygodniu (wedle schematu święta, święta i po świętach). Zarazem dużo się działo jak i niewiele. Dlatego warto się teraz krótko rozliczyć i podsumować cały event.
Wszystko zaczęło się w ostatnią niedzielę (choć przygotowania rozpoczęły się znacznie wcześniej) od wieczornego koncertu Angeliki (vel Charycy Angeliny) z łomaskich kniei i Łukasza Trębaczkiewicza (vel Trębackiego) z Edmonton w Kanadzie, w klubokawiarni Grawitacja (Browarna 6 w Warszawie - polecam!!!).


Wypadało by wspomnieć co nieco (kolejne moje ulubione wyrażenie :) ) o naszym gościu z kanadyjskiej Alberty, Łukaszu. Otóż w swoim jeszcze nie tak długim życiu sporo zdziałał w muzyce. Już w szkole średniej zaczął grywać w zespole zainspirowany muzyką klasycznych legend: Beatlesów, Rollingstones'ów i Pink Floyd'ów (chyba każdy zna ich piosenki) Zespół nie wytrzymał jednak próby czasu, a muzyczne upodobania Łukasza powędrowały w stronę bluesa i folka, dzięki fascynacji utworami Roberta Johnsona, Muddy'iego Watersa czy Boba Dylana .
Nie trwało to długo jak postanowił wyruszyć w nieznany świat, mając za kompana swoją gitarę. Razem przemierzyli bezkresną i piękną Kanadę, skierowali swoje kroki do Afryki, potem do Europy (nagrywając trochę utworów w Zurichu), aż w końcu dotarł do kraju swoich przodków, Polski.
"Słuchając muzyki Łukasza, można poczuć klimat ulicznych grajków, którzy robią to bo kochają, wkładają w to całą duszę, czuć powiew wolności, która rozsadza serce młodych i zapach żywicy z sosnowych lasów kanadyjskich. Słuchanie go - to przygoda" - tak jego muzykę określiła Angela. Ja ująłbym to krótko, jego muzyka to Kanada (w której mieści się więcej niż tysiąc słów).


Wracając do samego koncertu oprócz wymienionych wcześniej Angeliki i Łukasza, mogliśmy gościć na scenie młodych i zdolnych: Macieja Hendzla i Aleksandry Mazur. W repertuarze usłyszeć można było zarówno autorskie utwory Łukasza i Angeliki jaki i covery znanych piosenek jak np. "Killing me softly", "Jolene" czy "Suzanne" (w wersji polskiej) Cohena. Sądząc po reakcjach publiki artyści spełnił oczekiwania słuchaczy. Najpewniej wszyscy (a ja to już na pewno) poczuliśmy ciepły powiew kanadyjskiego rytmu niesionego przez wiatr (albo jak niektórzy mówią wihajster :P ).


W poniedziałek mieliśmy przyjemność zaprezentowania filmu, który naszym zdaniem idealnie odpowiada temu co mamy w naszych głowach i sercach, filmu One Week (Tylko Tydzień). To z pozoru banalna historia ukazująca bohatera Bena Taylera, który po usłyszeniu przez lekarza wyroku o ciężkim stadium rozwoju raka, postanawia wyruszyć za radą kubka po kawie na Zachód. Wyrusza w długą podróż z jednym punktem w planie - przeżyć przygodę. Swoją obecnością w wielu miejscach wpływa pozytywnie na życie ludzi, przy okazji przeżywając zabawne sytuacje. Ten jakże spontaniczny wyjazd okazuje się niezwykłą podróżą na zachodnie wybrzeże Kanady, która pozwala mu spojrzeć z nowej perspektywy na swoje życie.
To wspaniały film z kategorii kina drogi, który mogę polecić każdemu, zarówno zapalonemu podróżnikowi jak i domatorowi.





Ostatniego dnia naszego wspaniałego przesyconego unoszącą się w powietrzu kanadyjską muzyką (z czego byłem wielce rad) przystąpiliśmy do naszego kulminacyjnego punktu - naszej prezentacji. Chcieliśmy przybliżyć (mam nadzieje że nam się to udało :)) pokrótce po co? na co? jak i czym? i od czego to wszystko się zaczęło?

Podczas pokazu odbyła się również premiera naszego promocyjnego filmu, który po mimo naszych usilnych starań wyszedł całkiem dobrze, a to za sprawą naszego montażysty Kamila Pawlickiego, któremu jesteśmy dozgonnie wdzięczni (a Angelika zobowiązała się w zamian upiec mu szarlotkę :)).

Tym drobnym akcentem zakończyliśmy naszą przygodę z Tygodniem Kultury Kanadyjskiej (nie zaś z samą Kanadą- co to to nie!). Mamy nadzieję, że choć trochę zaszczepiliśmy wśród uczestników miłość do tego pięknego i dzikiego kraju.

Na koniec chciałbym przetoczyć pewien fragment, który powinien znać nie tylko każdy podróżnik, hobo czy inny taki, ale każdy z nas powinien kierować się tym w swoim życiu:


Ruszajmy przyjaciele,
Wcale nie jest za późno,
By szukać świata ze snów...
Ot, choćby przepłynąć horyzont wszerz,
potem wzdłuż...
Nie ma już w nas tej mocy, która za dawnych lat
umiała wstrząsnąć niebem,poruszyć cały świat.
Jesteśmy tym, czym jesteśmy -
Zły los, a może zły czas
osłabił w sercu ogień, co łączył niegdyś nas,
lecz wzmocnił naszą wolę i teraz dobrze wiemy,
że trzeba szukać, szukać,szukać,
bez względu na to, co znajdziemy.


Alfred Tennyson - Ulisses



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz